Podpalenia bezdomnego nie było. Policjanci dotarli do prawdy
W ostatnich dniach w mediach społecznościowych pojawiła się historia bezdomnego z poparzoną głową. Włosy mieli mu podpalić młodzi ludzie około dwóch tygodni wcześniej. Mężczyzna nie zdecydował się początkowo na złożenie zawiadomienia. Jako miejsce zdarzenia wskazywał gorzowski bulwar. Kiedy tylko ta informacja dotarła do policjantów, rozpoczęły się intensywne czynności kryminalnych. Policjanci od początku podkreślali, że należy zbadać wiarygodność tych doniesień. Wskazane przez bezdomnego miejsce zdarzenie i godzina nie odpowiadały policyjnym ustaleniom. Choć zawiadamiający był pouczony o odpowiedzialności karnej, podczas przesłuchania nie zmienił wersji wydarzeń. Funkcjonariusze bardzo dokładnie sprawdzali kolejne informacje, do których dotarli. Dzięki zgromadzonym dowodom, udało się ustalić, że na bulwarze nie doszło do podpalenia głowy bezdomnego. Z relacji innych osób wynika, że doszło do nieszczęśliwego wypadku, w wyniku nieostrożnego obchodzenia się z ogniem w namiocie, w którym mężczyzna nocował. Policjanci dotarli do tego miejsca. Były tam szczątki spalonego namiotu oraz rzeczy osobistych.
Mężczyznę po raz drugi przesłuchali policjanci. W świetle przedstawionych mu dowodów, zmienił wersję wydarzeń. Z ustaleń wynika, że 64-latek na przełomie lutego i marca przebywał w namiocie, który uległ zapłonowi. To właśnie podczas tego pożaru spaleniu uległy jego włosy. Dzięki intensywnej pracy funkcjonariuszy historia, która bulwersowała opinię publiczną, została wyjaśniona. W Gorzowie Wielkopolskim nie było grupy ludzi, którzy mieliby podpalić włosy bezdomnego.
komisarz Grzegorz Jaroszewicz
Komenda Miejska Policji w Gorzowie Wielkopolskim